Czy jesteśmy zdeterminowani przez nasze geny?
Coraz więcej mówi się w mediach, czy prasie o udziale genów w rozwoju nowych chorób. Każdego dnia naukowcy odkrywają nowe geny, które warunkują predyspozycje do zachorowań na raka, na choroby układu krwionośnego, czy Alzheimera. Czy posiadanie takich „wadliwych kopii” całkowicie determinuje nasze życie? Czy mamy czego się obawiać, jeśli przekazano nam wariant genu predysponujący do raka piersi? Co tak naprawdę nazywamy determinizmem genetycznym? Czy Darwin się mylił?
Natura
ludzka tak naprawdę nie jest aż tak skomplikowana, jak próbuje się nam wpoić.
Pojęcie determinizmu genetycznego zostało zapoczątkowane wiele lat temu przez
Karola Darwina. Według niego, w świecie przyrody zachodzi losowa selekcja
genów. To, jakie geny otrzymaliśmy od naszych rodziców, czy dziadków wpływa na
całe nasze życie. Jednak nie do końca tak jest. Nie jesteśmy w żaden sposób
kontrolowani przez nasze geny, tylko przez nasze postrzeganie otoczenia.
Czy choroby
genetyczne wobec tego nie istnieją? Oczywiście, ze istnieją. Dotyczą około 5%
populacji. Należą do nich głównie wrodzone defekty jednogenowe tj. pląsawica
Huntingtona, mukowiscydoza, hemofilia, dystrofia mięśniowa i inne. Jeżeli nie
cierpimy na żadną z tych chorób i należymy do pozostałych 95% społeczeństwa –
możemy decydować sami o naszym losie i naszym zdrowiu. Właśnie tak – 95%
ludzkości rodzi się niemal całkowicie zdrowa. Dlaczego jednak kończymy z nowotworami,
chorobami naczyniowymi i umieramy przedwcześnie?
Naukowcy przypisują
te schorzenia genom. Skoro od genów zależy nasze życie, to dlaczego komórka po
usunięciu całego DNA nadal żyje i normalnie funkcjonuje przez pewien czas? Co
tak naprawdę kontroluje jej funkcje? Najpierw jednak należy odpowiedzieć na
ważne pytanie: Dlaczego geny nie mogą determinować naszego życia? Po pierwsze –
geny nie mogą się same „włączać” i „wyłączać”. Skoro nie mogą kontrolować nawet
samych siebie – to jak mogą kontrolować cały organizm?
Współczesna medycyna utknęła ponad 90 lat
temu. Do dziś lekarze posługują się metodami opartymi na zasadach fizyki
Newtona – przestarzałej i dawno temu obalonej przez rozwój fizyki kwantowej.
Kierują się determinizmem – jeśli coś nie działa – trzeba to usunąć i wymienić
na nowe. Jeśli wymienić się nie da – stajemy się całe życie uzależnieni od
leków sztucznie podtrzymujących życie. Kiedy boli nas głowa – tzn. że z głową
mamy coś nie tak. Co musimy zrobić? Wziąć tabletkę na ból głowy. „Głowa nie
boli – głowa jest zdrowa”. Nie przychodzi im na myśl nawet, że ból głowy to
znak, który mówi „uwaga – dzieję się coś nie tak z Twoim ciałem”. Nic dziwnego,
że przeciętny człowiek nie wie, jak wyleczyć swój organizm, skoro nawet w
telewizji reklamy farmaceutyków wyświetlane są co 5 minut. Dziś nie reklamuje się
już leków na choroby wieńcowe, czy zapalenie płuc. Coraz bardziej popularne są
reklamy, w których uśmiechnięta pani mówi: „Masz gorszy dzień? Szef Cię wkurzył
w pracy? Zażyj tabletkę antydepresyjną. Twoje problemy cudownie znikną”. Problem
w tym, że nie znikną – zostaną na chwilę zamaskowane.
Dokładnie takie samo podejście obserwujemy w
współczesnej genetyce. Wadliwe geny próbuje się naprawiać za pomocą terapii
genowych. Nie szuka się czynników, które uruchamiają ekspresje genów. Tymi
czynnikami są białka. Białka otaczają nasze geny. Poprzez przyłączanie się i
odłączanie kontrolują ich ekspresję. Białka zbudowane są z aminokwasów. Zmiana
zaledwie jednego aminokwasu może decydować o innej funkcji danego białka. Poza
tym, mogą się one zwijać na różne sposoby i dopasowywać do warunków otoczenia.
Białka łączą się ze sobą na zasadzie dopasowania, aby pełnić wszystkie ważne
funkcje w naszym organizmie – oddychanie, trawienie wydalanie. Geny służą jako
reproduktory – ich zadanie polega na odnawianiu puli białkowej. I to właśnie
białka decydują o tym, co w danej chwili jest potrzebne.
Białka posiadają
także inną bardzo ważną cechę – zmieniają swoją konformacje w odpowiedzi na
sygnały z otoczenia. Gdy do cząsteczki białkowej na powierzchni komórki
przyłączy się cząsteczka, to kształt białka może ulec zmianie. Zmiana ta z
kolei pociągnie za sobą zmiany w kolejnych białkach (w tym: enzymach, hormonach
i przekaźnikach informacji). Poprzez taką kaskadę sygnalizacyjną dochodzi do
uruchomienia genów, które produkują kolejne białka. Wobec tego – czy geny włączają
się same? Nie! Powodem do tego jest sygnał z otoczenia.
A jednak system
wierzeń współczesnej medycyny zatrzymał się na DNA. W szkołach na lekcji biologii
uczą nas, że to DNA determinuje cały nasz organizm. Nawet ludzie ludzie otyli w
genach szukają wymówek: „To nie moja wina, mam takie geny”. Genom przypisuje
się cechy takie jak alkoholizm, czy skłonności do agresji. Według
konwencjonalnej medycyny to geny stanowią mózg komórki, który o wszystkim decyduje.
Czy jednak porównanie genów do mózgu jest sensowne? Człowiek pozbawiony mózgu
umiera. Komórka pozbawiona DNA może przez kilka miesięcy funkcjonować – w tym:
odżywiać się, oddychać i pozbywać toksyn.
Zatem – GENY NICZEGO
NIE POWODUJĄ. Geny są powiązane z naszym ciałem. W artykułach, które ostatnio
często zdarza mi się czytać, często widnieją nagłówki: „Odkryto gen powodujący
raka płuc”, „Zidentyfikowano gen odpowiedzialny za otyłość”, i wiele innych.
Problem w tym, że geny te nie powodują zachorowania, mogą co najwyżej predysponować
do pewnych schorzeń. Są potencjałem, który może nigdy się nie ujawnić. Są
planem, który może nigdy nie zostać zrealizowany. O tym decydują sygnały z
otoczenia. To właśnie te sygnały
zmieniają zachowanie naszego organizmu.
To, co tak naprawdę
wpływa na ekspresję naszych genów to percepcja. Percepcja to odczytywanie
otoczenia i dostosowywanie się do niego. Jeśli nasze otoczenie jest toksyczne –
nasz organizm zaczyna się dostosowywać do niego. Jeśli dostarczamy do organizmu
nadmiar toksyn, przy braku substancji odżywczych – zaczyna walczyć. Ogromna
ilość toksyn sprawia, że środowisko w naszym ciele staje się kwaśne. Zaczyna
brakować tlenu. Co wówczas komórki muszą zrobić, żeby przetrwać? Zmienić
ekspresję genów! W odpowiedzi na otoczenie. Co się wówczas dzieje? Komórki
zmieniają swój metabolizm – przechodzą na odżywianie beztlenowe. Zaczynają
odżywiać się tym, czego mają pod dostatkiem – cukrem prostym. Odłączają się od
innych komórek, żeby przetrwać! Lekarze nazywają to nowotworem. Ale to są nasze
komórki, które walczą o przetrwanie w skażonym środowisku. Wycięcie ich nie
załatwia sprawy. Podanie chemioterapii tym bardziej. Należy zmienić środowisko,
aby odżywić pozostałe komórki. Wówczas układ odpornościowy sam zwalczy komórki
zmutowane.
Percepcja to także
postrzeganie otoczenia. Jeśli żyjemy w stresie – nasze postrzeganie ogranicza
się do „walcz albo uciekaj”. Nasze naczynia krwionośne się kurczą, a układ
odpornościowy wyłącza. Uruchamia się ekspresja genów odpowiedzialnych za walkę
z wrogiem z zewnątrz. Podczas stresu nie tylko zmienia się nasz metabolizm.
Zmieniają się nasze mysli, a nawet nasza postawa ciała.
Jeśli zatem chcemy
żyć długo i szczęśliwie, bez przejmowania się naszymi genami – żyjmy z zgodzie
z samym sobą i z ludźmi którzy nas otaczają. Otaczajmy się ludźmi, którzy nas
inspirują, oraz takimi, dla których sami możemy być inspiracją. Do tego dbajmy
o siebie i jedzmy zdrowo. Ekspresja wadliwych wariantów genetycznych wówczas
nie będzie stanowić dla nas żadnego problemu.
Świetny artykuł, napisany prostym naukowym językiem zrozumiały dla laika :) Ciekawe kiedy medycyna zacznie wdrażać tą naukę, opierającą się na najnowszych badaniach naukowych ...
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że nieprędko :( Jednak MY możemy zastosować te mądrości w swoim życiu i możemy stać się niezależni od konwencjonalnej medycyny, która zwalcza jedynie objawy chorób, a nie ich przyczyny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten artykuł!:)
OdpowiedzUsuń